wroclaw.pl strona główna
  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Aktualności
  4. CBZC: "nie ma 48 hours challenge" i apeluje o rozsądek

Centralne Biuro Zapobiegania Cyberprzestępczości jasno przekazuje, że nie zagraża nam niebezpieczny trend w sieci, za sprawą którego nastolatki uciekają z domu. W obliczu głośnych zaginięć i tragedii z ostatnich dni w Polsce, internet zawrzał od spekulacji na ten temat. My zapytaliśmy specjalistę o to, co możemy zrobić dla naszych dzieci, by nie podejmowały podobnych decyzji.

Reklama

W tym tekście przeczytasz:

  • CBZC zaprzecza, że w sieci pojawił się trend "48 hours challenge";
  • O ucieczkach nastolatków słowami eksperta z dziedziny psychologii;
  • Dlaczego dzieci uciekają z domów i czy można temu zapobiec?:
  • Jak internet przyczynia się do "promowania" niebezpiecznych zachowań i jaką rolę odgrywa w tym szum medialny.

Tragiczny finał poszukiwań dzieci z Podkarpacia, zaginięcie dwójki nastolatków z woj. łódzkiego. Wszystko wskazuje na to, że to fatalny zbieg okoliczności. Centralne Biuro Zapobiegania Cyberprzestępczości zaprzecza, jakoby w sieci pojawił się groźny trend, za sprawą którego dzieci znikają. –Apelujemy o rozwagę i zdrowy rozsądek podczas rozpowszechniania informacji - piszą pracownicy CBZC w internecie.

Do apelu przyłącza się współpracująca z policją przy sprawach zaginięć fundacja ITAKA.

Jako Fundacja, która przy przypadkach zaginięć blisko współpracuje z Policją, nie mamy potwierdzonych informacji, żeby jakiekolwiek zgłoszone do nas czy na Policję zaginięcie młodej osoby w ostatnich latach było konsekwencją challenge’u. Ponadto, 48 hours challenge polega na zniknięciu z sieci, czyli na zaprzestaniu internetowej aktywności, a nie na fizycznym opuszczeniu domu. Dlatego jeszcze raz ponawiamy apel o tym, aby do przekazywania informacji podchodzić w sposób rzetelny i weryfikować szczegóły u źródeł.
Fundacja ITAKA

Szum medialny i wysyp postów w sieci da się wytłumaczyć - internetowe wyzwania miały już miejsce w historii i cały czas są tworzone nowe. Ten o nazwie "48 hours challenge. Zniknij bez śladu" był problemem w 2023 roku. Dzieci uciekały z domów i nie dawały znaku życia przez dwie doby. Co powoduje, że nastolatki ulegają wyzwaniom?

Czym są internetowe challenge (wyzwania)?

"Ice bucket challenge" polegało na wylaniu na siebie wiadra zimnej wody z lodem. "Lemon challenge" było niczym innym jak zjedzeniem cytryny przed kamerą. Bo co to za "challenge", jeśli nie jest nagrywany i opublikowany na popularnej platformie social mediowej? Było jeszcze picie napoju gazowanego i nagrywanie wszystkich odgłosów, które temu towarzyszyły. Brzmi zabawnie? Do czasu.

"Black out challenge" polegał na podduszaniu się (w wyniku wyzwania zmarła 10-letnia włoszka z Palermo, Antonella). "Koronawirus challenge" był z kolei lizaniem różnych powierzchni w przestrzeni publicznej - niektórzy lizali ogólnodostępne muszle klozetowe, były też poręcze i chodniki.

<p>Potrzebujemy edukacji cyfrowej - uczenia młodych ludzi, jak rozpoznawać manipulacje, jak reagować na ryzykowne treści i jak dbać o własne bezpieczeństwo w sieci &ndash; podkreśla psycholog dr Jakub Kuś</p> shutterstock
Potrzebujemy edukacji cyfrowej - uczenia młodych ludzi, jak rozpoznawać manipulacje, jak reagować na ryzykowne treści i jak dbać o własne bezpieczeństwo w sieci – podkreśla psycholog dr Jakub Kuś

"Eraser challenge" powodował, że dzieci pocierały własną skórę gumką do mazania. Do krwi... "Skull braker challenge" było podcinaniem nóg osobie, która wyskoczyła w górę oraz nagraniem jej bolesnego i niezwykle niebezpiecznego upadku. Jednym z pierwszych wyzwań tego typu natomiast było robienie sobie selfie na rusztowaniach, masztach i słupach, gdzie młodzi ludzie wchodzili bez zabezpieczeń, z telefonem w ręce. I to już nie brzmi zabawnie.

– Internet działa jak soczewka: wzmacnia to, co i tak już istnieje w kulturze młodzieżowej. Daje przestrzeń do ekspresji, ale także do niebezpiecznych eksperymentów. Część „wyzwań” czy „trendów” zaczyna się jako żart albo prowokacja, ale algorytmy mediów społecznościowych premiują to, co budzi emocje – a więc również to, co szokuje lub niepokoi. W efekcie drobny impuls potrafi urosnąć do globalnego zjawiska — opisuje dr Jakub Kuś z Wydziału Psychologii SWPS we Wrocławiu.

Za takimi treściami rzadko stoi spójna grupa zła. Często to przypadkowi twórcy, którzy chcą się wybić, zdobyć zasięg lub po prostu zrobić coś viralowego. Problemem nie jest sam internet, lecz brak świadomości i krytycznego myślenia. Dlatego potrzebujemy edukacji cyfrowej - uczenia młodych ludzi, jak rozpoznawać manipulacje, jak reagować na ryzykowne treści i jak dbać o własne bezpieczeństwo w sieci. To powinno być dziś elementem wychowania na równi z nauką o zdrowiu psychicznym.
dr Jakub Kuś - prodziekan ds. studenckich i pełnomocnik dziekana ds. innowacji, Wydział Psychologii SWPS we Wrocławiu

Nie ma "mody na znikanie". Skąd więc ucieczki?

Na to pytanie nie ma jednej odpowiedzi. Ekspert zapewnia jednak, że ucieczka nie jest kwestią mody. – Nie można mówić o nowym trendzie czy o jakiejś „modzie na znikanie”. Każde zaginięcie dziecka lub nastolatka jest dramatem, ale w rzeczywistości ich liczba od lat utrzymuje się na podobnym poziomie. W ogromnej większości przypadków młodzi ludzie odnajdują się w ciągu kilkudziesięciu godzin – często po krótkiej, impulsywnej ucieczce, która wynika z emocji, a nie z przemyślanego planu — wyjaśnia psycholog.

<p>Psychologia medi&oacute;w pokazuje, że intensywne, emocjonalne relacjonowanie dramatycznych zdarzeń potrafi zwiększać prawdopodobieństwo ich naśladowania &ndash; podkreśla ekpert SWPS we Wrocławiu</p> shutterstock
Psychologia mediów pokazuje, że intensywne, emocjonalne relacjonowanie dramatycznych zdarzeń potrafi zwiększać prawdopodobieństwo ich naśladowania – podkreśla ekpert SWPS we Wrocławiu

Dr Kuś zaznacza jednak, że sposób podania informacji o zniknięciach dzieci, może wywołać panikę. – To, co zmienia naszą percepcję, to sposób nagłaśniania takich historii. Gdy w krótkim czasie słyszymy o dwóch czy trzech przypadkach, mamy wrażenie, że „coś się dzieje” – że oto pojawił się niepokojący trend. Tymczasem to bardziej efekt kumulacji medialnej i emocjonalnej, niż faktyczna fala nowych zachowań. Warto więc zachować proporcje i nie budować wrażenia paniki, bo to potrafi przynieść więcej szkody niż pożytku – mówi.

Psycholog zaznacza, że nie ma jednego powodu, dla którego nastolatki uciekają z domu. Mówi jednak o tym, że dzieci podejmują impulsywne decyzje, nie planując, co będzie dalej, a wiele z nich jest próbą zwrócenia uwagi na emocjonalne problemy.

Każda ucieczka ma swoją historię, ale często jest ona formą komunikatu: Nie radzę sobie, nikt mnie nie rozumie, potrzebuję uwagi. Młodzież przeżywa intensywne emocje - a świat dorosłych często wydaje im się obcy i oceniający. Ucieczka staje się wówczas próbą odzyskania kontroli, ucieczką nie tylko z domu, ale z trudnej sytuacji psychicznej. W praktyce najczęściej tłem są konflikty rodzinne, rozstania, zawody miłosne, przemoc emocjonalna lub fizyczna, presja w szkole, a czasem - zwykła potrzeba przygody i niezależności.
dr Jakub Kuś - prodziekan ds. studenckich i pełnomocnik dziekana ds. innowacji, Wydział Psychologii SWPS we Wrocławiu

Ucieczek rzecz jasna nie wolno bagatelizować, bo mogą się skończyć tragicznie. – W wieku nastoletnim impulsywność i potrzeba wolności są naturalne, ale połączone z brakiem doświadczenia życiowego mogą prowadzić do decyzji, które kończą się dramatycznie. Dlatego tak ważne jest, by młodzi mieli dorosłych, do których mogą zwrócić się bez strachu przed karą czy oceną — przekonuje.

Media same promują niebezpieczne trendy?

Teza została już niejako postawiona. Social media i internetowe portale zdają się nie mieć wątpliwości, a nagłówki krzyczą o niebezpiecznym trendzie, w wyniku którego dzieci uciekają z domów. Do sprawy musiało się włączyć Państwo, chcąc sytuację uspokoić.

CBZC nie odnotowało do tej pory, aby trend 48 hours challenge miał związek z dotychczasowymi zaginięciami nastolatków. CBZC nie odnotowało również tego typu trendu w sieci, a informacje uzyskane w tym zakresie, pochodzą wyłącznie z przekazu medialnego.
Centralne Biuro Zwalczania Cyberprzestępczości

Z ciekawości zapytaliśmy młodzież z Zespołu Szkół nr 3 we Wrocławiu, czy słyszeli o internetowym wyzwaniu. – Nie mam pojęcia o co chodzi — odpowiada 15-letnia Natalia. – Co to w ogóle jest...? — dodaje zdumiona. Podobnie na nasze pytanie reaguje jej klasa. Co więc jest dla dzieci zagrożeniem? Dezinformacja i szum informacyjny.

<p>Zamiast epatować dramatem, lepiej pokazywać, jak można reagować, gdzie szukać wsparcia, jak rozpoznawać problemy u młodych ludzi - przekonuje ekspert</p> Karolina Grabowska/pexels
Zamiast epatować dramatem, lepiej pokazywać, jak można reagować, gdzie szukać wsparcia, jak rozpoznawać problemy u młodych ludzi - przekonuje ekspert

Ekspert Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej dr Kuś uważa, że ogólnie pojęte media same przyczyniają się do wzrostu popularności ewentualnych trendów. –Psychologia mediów pokazuje, że intensywne, emocjonalne relacjonowanie dramatycznych zdarzeń potrafi zwiększać prawdopodobieństwo ich naśladowania. To tzw. efekt zarażenia medialnego – ludzie, zwłaszcza młodzi, uczą się poprzez obserwację, a nagłaśnianie ekstremalnych przypadków może działać jak niezamierzona „reklama” zachowań ryzykownych.

Oczywiście nie wszystkie media należy wrzucić do jednego worka. – Odpowiedzialne media od lat stosują zasady, które mają temu przeciwdziałać: unikanie szczegółowych opisów, skupienie na pomocy i profilaktyce, a nie na sensacji. Warto mówić o zaginięciach, ale w sposób, który nie budzi fascynacji ani lęku, tylko empatię i świadomość. Zamiast epatować dramatem, lepiej pokazywać, jak można reagować, gdzie szukać wsparcia, jak rozpoznawać problemy u młodych ludzi.

Rozmawiasz z dzieckiem? To bardzo ważne!

Ucieczka nastolatka, brak kontaktu z dzieckiem czy niewiedza, gdzie ono jest, to koszmar każdego rodzica. Boimy się, a internet tylko ten lęk wzmaga, że nasze dziecko niespodziewanie zniknie, a my staniemy się bezradni wobec niewiedzy co do jego losu. Ten potworny scenariusz tylko podwyższa poziom stresu, który wzmagany jest doniesieniami o takich czy innych challenge'ach. Ale to my sami możemy zmniejszyć ryzyko ucieczki dziecka z domu.

<p>Najlepszym sposobem zapobiegania ucieczkom jest utrzymanie bliskiej, autentycznej relacji z dzieckiem &ndash; m&oacute;wi dr Kuś</p> shutterstock
Najlepszym sposobem zapobiegania ucieczkom jest utrzymanie bliskiej, autentycznej relacji z dzieckiem – mówi dr Kuś

Najlepszym sposobem zapobiegania jest utrzymanie bliskiej, autentycznej relacji z dzieckiem. Nie chodzi o śledzenie czy kontrolowanie, tylko o codzienny kontakt, rozmowę i zaufanie. Nastolatki potrzebują przestrzeni, ale też poczucia bezpieczeństwa i akceptacji. Jeśli mają wrażenie, że nikt ich nie słucha, mogą szukać tego wysłuchania gdzie indziej - wśród rówieśników, w sieci, a czasem po prostu znikając.
dr Jakub Kuś - prodziekan ds. studenckich i pełnomocnik dziekana ds. innowacji, Wydział Psychologii SWPS we Wrocławiu

Jak może się zacząć zachowywać nasze dziecko, jeśli dzieje się z nim coś złego? Czy są "objawy" potencjalnej ucieczki? Rozmawiaj z dzieckiem każdego dnia. Pomocy szukaj gdy:

  • dziecko nagle staje się tajemnicze;
  • nastąpiło u niego obniżenie nastroju;
  • zrywa kontakt z dotychczasowym środowiskiem;
  • przestaje interesować się nauką, życiem szkolnym;
  • daje wyraźne komunikaty: „mam tego dość”, „chciałbym zniknąć”;
  • izoluje się i zamyka w sobie.

– Warto wtedy spokojnie porozmawiać, zaoferować pomoc, a jeśli sytuacja budzi niepokój – skorzystać ze wsparcia psychologa, pedagoga, fundacji czy telefonu zaufania — mówi doktor Kuś.

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama